Rodzice, którzy powierzają opiekę nad swoimi dziećmi personelowi na OITN, doskonale wiedzą, jak ogromną rolę pełnią położne i pielęgniarki na oddziale. Są to pierwsze osoby, które przytulają, karmią i pielęgnują wcześniaki, ale i ratują im życie, wykonując wszystkie niezbędne procedury medyczne. Dzisiaj z okazji Międzynarodowego Dnia Pielęgniarki i Położnej, rozmawiamy z Emilią Wagner, na co dzień pracującą na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka w SPSK nr 1 w Lublinie.
Jak wygląda praca na OITN?
Można powiedzieć, że praca na OITN to mój drugi dom. Od innych oddziałów nasz różni to, że pacjenci leżą u nas nawet po 2-3 miesiące. Bardzo się z nimi związujemy, poznajemy ich historię, rodziców. Z okruszka, który waży 500 gram, oddajemy rodzicom wypielęgnowaną przez nas 2-2,5 kilogramową kuleczkę. Wiele mówi się o tym, że medycy traktują pacjentów przedmiotowo, nie orientują się do końca w sytuacji danego chorego i traktują go jako ,,jednostkę chorobową”. Nie na OITN. Już po porodzie prosimy mamę o podanie imienia dziecka, nikt nie pozostaje anonimowy. My staramy się pomagać nie tylko dzieciom, ale i wspierać rodziców.
Wcześniaki i noworodki, które u nas przebywają to dzieci wymagające leczenia, często wsparcia oddechowego lub wentylacji za pomocą respiratora. Nie są to maluszki, które tylko płaczą i jedzą. U nas czasami jedynymi dźwiękami jest ciche kwilenie, pomrukiwanie, odgłosy maszyn, alarmy monitorów i sprzętu medycznego a nierzadko po oddziale roznosi się płacz rodziców. My też płaczemy. Często razem z rodzicami. Może za ich plecami i po cichu aby nie było widać, nasze zwątpienie i bezsilność. Nie da się uodpornić na cierpienie i śmierć dziecka. Nie da.
Jakie są Twoje największe wyzwania w pracy na OITN?
Największym wyzwaniem w pracy na OITN jest to, aby nie zapominać o pokorze. Niby łatwe, niby wręcz banalne, ale nasi pacjenci nie powiedzą nam co ich boli, gdzie boli, co się dzieje. Wydaje Ci się, że umiesz sporo, że Cię nic albo niewiele jest w stanie zaskoczyć, ale nie na OITN. Noworodki to specyficzni pacjenci dlatego do każdego trzeba podchodzić indywidualnie, a nie schematycznie.
Co jest najtrudniejsze w opiece nad wcześniakami?
Wszystko (śmiech ?). Na początku pracy towarzyszył mi strach, nawet przy dotknięciu ciałka mniejszego od mojej dłoni, a zmiana jego pozycji była dla mnie ogromnym stresem. Teraz opieka jest trudna gdy pacjent jest w stanie krytycznym, chcesz mu pomóc, dajesz z siebie wszystko, a nie możesz.
Jaka historia szczególnie zapadła Ci w pamięć podczas pracy na oddziale?
Historii jest tak wiele, że nawet ciężko jest mi wybrać jedną? Zawsze w pamięci zapadają te skrajne, czyli ze szczęśliwym zakończeniem i niestety takie, gdy mimo ciężkiej walki nie udaje nam się uratować pacjenta. Często myślami wracam do sytuacji, gdy mieliśmy bardzo trudne reanimacje pacjenta, gdzie wydawało nam się, że to już koniec, że zrobiliśmy absolutnie wszystko i prosimy rodziców o pożegnanie się z dzieckiem, a ono jakimś cudem nagle do nas wracało. Dla mnie nie ma piękniejszego uczucia niż to, kiedy po kilku miesiącach, latach widzę tego samego walecznego szkraba na ulicy lub na zdjęciu przesłanym przez rodziców❤️ To są chwile wynagradzające cały ten stres, cały ten pęd nabierania na cito adrenaliny, zakładania wenflonów do żył o średnicy nitek, przetaczania krwi, wentylowania AMBU, masażu serca i wiele, naprawdę wiele innych sytuacji, które są naszą codziennością.
Jakie jest Twoje największe marzenie w kontekście opieki nad wcześniakami ?
Moim marzeniem jest, aby na wszystkich OITN wcześniaki od początku miały zapewnioną opiekę na najwyższym poziomie. W nielicznych placówkach pracują fizjoterapeuci, neurologopedzi. Nie w każdym szpitalu dzieci karmione są mlekiem z banku mleka kobiecego. Marzę o tym, aby każdy kto pracuje na OITN czuł misję, kochał swoją pracę i aby to przekładało się na opiekę nad najwaleczniejszymi pacjentami.
Emilii oraz wszystkim Położnym i Pielęgniarkom życzymy dużo wytrwałości i spełnienia marzeń!
Aleksandra Wojciechowska
Fundacja Przed Czasem